niedziela, 16 października 2011

Wietnamskich wspomnień czar

Troszkę spokoju w świątyni, na przemian z gwarem ruchliwych ulic zapełnionych skuterami. Pyszna kuchnia, aczkolwiek omijałam kurczaki z daleka - wizja dziobków w zupie była zbyt nachalna. Ludzie z północy mili, lecz wrzaskiliwi, a ci z południa uroczo rozleniwieni w swej pracowitości.
Góry piękne, morze ciepłe i błękitne zwrotnikiem, a dolinki mgliste, wszystko przecudownie efemeryczne, i tylko góry śmieci na stokach i między bazarami odstaraszają. Wierzę, że za kolejnych 20 lat nauczą się "szanować zieleń".

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz